Uwielbiam oglądać filmy i seriale animowane.
Chyba większość osób wie, że niektóre seriale są adresowane zarówno do dorosłych, jak i do dzieci, ale i tak po takim wyznaniu można spotkać się ze spojrzeniem zdegustowanej dezaprobaty.
Sprawdźcie 3 przezabawne seriale, które oglądam jako dwudziestolatka. 3 tytuły, od najbardziej dziecięcego, do tego najmniej…
3. Kim Kolwiek/Kim Possible
Kim Kolwiek – nastoletnia cheerleaderka, która w czasie wolnym ratuje świat przed szalonymi przestępcami.
To stary serial, ale nie oglądałam go jako dziecko. Zainteresował mnie z trzech powodów:
- Pojawia się w nim piegowaty Ron (po polsku: Ross),
- Ma gryzonia,
- Jego przyjaźń z główną bohaterką pod koniec serialu dojrzewa do miłości.
Gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego kogoś mogłoby to w ogóle zainteresować, może przescrollować 50 faktów o mnie.
Lubię ten serial za humor, który rozbawi nawet starszego widza. Świetne parodie złoczyńców i kreskówek o superbohaterach. I za Rossa, oczywiście!
Nie mogę nie wspomnieć postaci Strzygi, jedynej przeciwniczki godnej Kim Kolwiek (dość nietypowo, że najgroźniejszym przestępcą na świecie jest kobieta), która jest uosobieniem złośliwości i sarkazmu. Uwielbia trafnie podsumowywać plany zawładnięcia światem swojego pracodawcy. Ale najlepsze są fragmenty, kiedy nawet nie sili się na komentarz.
A wracając do Rossa:
Kim: Nie wstyd ci, że kręci cię zespół z poprzedniej epoki?
Ross: Kim, co mnie obchodzą wszyscy? Ja nie poddaję się modom – ustalam je!
Disney / stevenlathrop.tumblr.com
I te jego pytania egzystencjalne:
„A jak ja nie istnieję i to wszystko to sen?!
Tylko… czyj to sen?”
I łatwo można skompletować strój głównej bohaterki:
2. Pingwiny z Madagaskaru
Tego serialu chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Genialny humor, genialny dubbing, genialne postacie.
Absolutnie uwielbiam głosy wszystkich pingwinów (Pawlak, Lenartowicz, Steciuk, Zadura). No i oczywiście króla polskiego dubbingu – Jarosława Boberka, w parze z Wojciechem Paszkowskim. Czy jest jakiś serial animowany z lepszym dubbingiem?
Żaden film animowany, jaki widziałam, nie dorównuje humorem „Pingwinom z Madagaskaru”. Ale zamiast się o tym rozpisywać, pokażę Wam kilka moich ulubionych cytatów (wybranych z miliona innych!):
Skipper: No dobra – co my tu robimy?
Kowalski: A oto pytanie, które na równi dręczy filozofów oraz zwykłych ludzi… ale panu nie do końca o to chodzi.
Szczur: I pamiętaj – żadnej pomocy z zewnątrz.
Skipper: Zgoda. Z wewnątrz też, Rico.
Skipper: Maurice najadł się tych jagód, kompletnie mu odbiło!
Kowalski: Zmienił wasz wybieg w jakąś chorą fortecę!
Szeregowy: I zniewolił całe zoo!
Julian: Nie mogem dać wiary własnym uszom. MAURICE ZEŻARŁ MOJE JAGODY?!
Julian: Jako król nie mogem mieć mniej – to nielegalne.
Skipper: Co to może być, Kowalski?
Kowalski: Nie jestem pewny, szefie, w zasadzie wszystko.
Skipper: Ach, doprawdy? Na przykład Alaska?
Podobają mi się też żarty, które zaczynają być śmieszne dopiero po obejrzeniu kilku odcinków. Przykładowo za każdym razem, kiedy Pingwiny powodują wybuch w centrum miasta, w tle słychać ten sam przerażony głos „Moje auto!”. Albo – Skipper bardzo często przywołuje historię Manfriediego i Johnsona jako przestrogę. To byli członkowie oddziału pingwinów, których okoliczności śmierci zmieniają się co odcinek:
Skipper: To samo mówili Manfredi i Johnson na misji w Ekwadorze. Pochowaliśmy to co z nich zostało za pomocą łyżeczek do lodów.
Skipper: Całkiem nieźle, ale gdyby to była atrapa słoniowej nogi nafaszerowana TNT, to byśmy sobie nie mogli tak rozmawiać!
Szeregowy: A czy takie atrapy się często zdarzają?
Skipper: Może powiedzą wam to Manfredi i Johnson? A nie, bo tak się składa, że ich taka atrapa rozerwała na strzępy!
Skipper: Bo my nie zostawiamy swoich na polu bitwy.
Szeregowy: A co z Manfredim?
Skipper: Dobra, tego się akurat zostawiło.
Kowalski: A co z Johnsonem?
Skipper: Dwóch też można zostawić!
I tak dalej.
Zastanawiam się, czy dzieciom ten serial podoba się tak bardzo jak dorosłym?
1. Gravity Falls/Wodogrzmoty Małe
Bliźniaki – zdroworozsądkowy Dipper i niepoprawna optymistka Mabel – zostają przez rodziców wysłane na wakacje do swojego wujka Stana.
Dipper oczekuje przygód i nierozwikłanych tajemnic, Mabel ma nadzieję na „gorący letni romans” (preferowany wampir!). Szybko okazuje się, że Wodogrzmoty Małe nie są bezpiecznym, nudnym miasteczkiem, las skrywa wiele tajemnic, a wujek Stan też wcale nie jest szczery wobec swoich bratanków…
Tego serialu w ogóle nie nazwałabym serialem dla dzieci! Tutaj również humor zostanie bardziej doceniony przez starszych widzów, ale oprócz tego w kreskówce występują sceny, których wcale nie chciałabym oglądać jako dziecko. Wodospad z krwi, muzyka puszczana od tyłu, siekiera wbita w głowę, wiszące na ścianach trofea myśliwskie płaczące krwią? Nadal jesteśmy na Disney Channel?
Serial ma kilka zasadniczych zalet: humor, postać Mabel, postać Soosa, niezłą fabułę, zwroty akcji, humor i Mabel.
Wszystkie główne postacie są świetne, ale Mabel wymiata.
Disney/mabeltonpines.tumblr.com
Uwielbiam też relację Dipper-Mabel. Nie zachowują się jak standardowe rodzeństwa w kreskówkach (nie kłócą się w kółko i nie wyzywają), ale ich relacja wcale nie jest cukierkowa. Mimo różnic charakteru, trzymają się razem i wspierają. Bardzo miło to oglądać.
Scenariusz jest genialnie napisany.
Mimo komediowego charakteru, serial posiada fabułę (głównym wątkiem jest tajemniczy dziennik opisujący sekrety i anomalie Wodogrzmotów). Całość jest spójna, a rozwój akcji zaskakujący. Wszystkie wątki fabularne wspaniale rozwiązują się i zamykają wraz z ostatnim odcinkiem. Jest zabawnie, czasem poważnie, i przede wszystkim wzruszająco. Dodatkowo – przy oglądaniu serialu za drugim razem, kiedy znasz już tajemnice, historie i motywacje postaci, wiele scen nabiera innego charakteru. Łał!
Bohaterowie serialu powiedzą Ci, jak żyć. Czasem na poważnie, czasem z przymrużeniem oka.
„Jednego nauczyłem się tego lata: nie możesz nikogo zmusić do miłości. Najlepsze co można zrobić, to udowodnić, że się na miłość zasługuje.”
„Miłość jest jak guma! Kiedy straci swój smak, trzeba po prostu dorzucić kolejną!”
„Księga ostrzega, że nikomu w Gravity Falls nie można ufać. Ale kiedy przyjdzie Ci walczyć z setką krasnoludów, zdajesz sobie sprawę, że warto czasem liczyć nie tylko na siebie.”
„Pamiętaj! Rzeczywistość to iluzja, wszechświat to hologram, kupuj złoto, pa!”
A Wy oglądacie jakieś seriale animowane? Możecie podrzucić tytuły, bo mnie się już skończyły (chlip!).
Jeśli też lubisz seriale animowane, zapraszam do śledzenia mnie na:
Jeżeli nie chcesz przegapić kolejnych wartościowych wpisów, zaobserwuj mój profil na Instagramie i bądź na bieżąco 🙂
Jak na swoje 26 lat oglądam za dużo animacji 😉 kończąc szkołe obstawiałam, że w tym wieku będę miała własne mieszkanie, męża, samochód, stała prace i psa. Jestem wieczna studentką, lubiąca prace z domu i za dziecinną na dorosłe życie. Przynajmniej mnie sie tak wydaje 😉
1. Nałogowo oglądam seriale z uniwersum Jak wytresować smoka 😉 zakochana w Szczerbatku, nie zwracam uwagi na słabszą jakościowo animacje czy powtarzalność wątków. Ważne, że jest Czkawka (który notabene umie bardzo w dojrzewanie <3 ), Szczerbatek i mam wszystko co potrzebne mi do szczęścia.
2. My Little Pony: Friendship is magic – zarażona od 2013 roku, współlokator pokazał mi jeden odcinek i tak w wolnych chwilach nadrabiałam wszystko na bieżąco. Teraz oglądam już chyba tylko z sentymentu i dlatego, że szkoda mi przerwać. Jestem osobą, która wprowadziła do Polski Kucykowe Konwenty 😛 ( My Little Konwent to moja sprawka 😛 )
3. Fineasz i Ferb – może nie jakoś nałogowo, jak leci gdzieś w TV to po prostu zostaje, żeby sobie plumkać w tle 😉
4. Pingwiny – zabawne, odmóżdżające, dobre do kolacji jak lecą bodajże na Pulsie.
5. Transformers Prime, Transformers: Robots in Disguise – jestem zakochana w Transformerach, praktycznie wszystkie dźwięki w telefonie mam z nimi związane. To raczej niezdrowe, ale czuje dziwny pociąg do Bumblebee 😛 Oglądałam praktycznie wszystkie serie, łącznie z tymi z lat 90'. Mój narzeczony jest nie do zagięcia w tym temacie.
6. Star Wars Rebels – Wcześniejsza seria jakoś do mnie nie przemawiała, jednak przygody Ezry wciągnęły mnie od samego początku. Jesteśmy zakochani w SW tak jak w Transformersach <3
7. Guardians of the galaxy – całkiem przyjemna kreska. Animacja na średnim poziomie, ale bardzo lekko się ogląda.
8. Winx – oglądałam sporo odcinków, leciało w jakimś popołudniowym paśmie, nawet męscy współlokatorzy się wciągnęli 🙂
9. Niedawno nadrabiałam WITCH – tą francusko- włoską animację. Nie przepadam może za polskim dubbingiem w tym serialu, nie podoba mi się też przeinaczenie wątków, ale jako fanka komiksu nie mogłam sobie darować.
10. Baranek Shaun – zarażona przez współlokatora xD
11. Młodzi Tytani – nie tą chibi wersje która leci teraz na CN. Wcześniejsza. Uwielbiam wątek Bestii i Raven. Ostatnio dopadłam jakiś film pełnometrażowy, gdzie sa juz dorośli. Awwww!
Gdybym dodała tutaj oglądane przeze mnie na bieżąco seriale wyszłoby, że jestem leniwą bułą która nie robi nic prócz oglądania TV, ale potrafimy to sobie ładnie rozłożyć na cały tydzień i znaleźć czas na książkę. Mój facet jest złym facetem bo zaraża mnie jeszcze komiksem ;___: dobo bądź dłuższa!
Łał, dzięki za tak długi komentarz! 😀
Ponoć dorosłym zostaje się wtedy, kiedy samemu umawia się wizyty u lekarza 😀 Więc może jesteś już jednak dorosła 😀
Ja seriale zawsze oglądam podczas posiłku albo treningu 🙂
Też byłam fanką komiksów Witch, czytałam od początku, aż do wątków z Orube (i chyba niedługo po tym przestałam, ale nie pamiętam już, na czym się skończyło). Serialu nie cierpiałam, właśnie ze względu na przeinaczanie wątków, no i kreska była inna, zupełnie mi się nie podobała. I z tego co pamiętam, zeszpecili Matta!
Jako dziecko oglądałam też Kucyki Pony, ale nie wiem, ile to ma wspólnego z obecnym serialem? Pamiętam film pełnometrażowy, w którym fioletowa maź zalała świat i często potem bawiłyśmy się w to z siostrą 😀
Najbardziej ciekawi mnie serial o smokach, bo oczywiście oglądałam pełnometrażówki i nawet mam maskotkę Szczerbatka 😀
Muszę Ci powiedzieć, że Jak wytresować smoka skradło moje serce od początku.
Przypomniałam sobie jeszcze, że nałogowo oglądam Pokemony 😛 jestem na bieżąco od pierwszego sezonu <3
Byłam fanką Pokemonów w dzieciństwie 😀 Leciały wtedy na Polsacie, o 15:15 😀
Tak! Wracałam ze szkoły jak na skrzydłach, jak normalnie szłam 30 minut tak potrafiłam wracać w 7 <3
Kiedyś uwielbiałam oglądać Kim, ale z czasem o niej zapomniałam. Chyba muszę wrócić i obejrzeć wszystkie odcinki 😀 Wielbię za to miłością nieskończoną Świat według Ludwiczka <3
Ludwiczka widziałam kiedyś jeden odcinek, niezłe poczucie humoru 😀 Dużo seriali w dzieciństwie ominęło mnie przez brak Cartoon Networks, Disney Chanel itd.
Tylko jeden? Warto nadrobić resztę 😀 Aż sama chyba dziś jakiś odcinek obejrzę ^^ Oglądałam jeszcze jedną bajkę o różowym psie, który wszystkiego się bał. Jak dobrze pamiętam, to był „Chojrak – tchórzliwy pies”, ale co tam mi się podobało, to ja nie wiem haha
Na pewno nadrobię 🙂
Johnny Bravo 4ever!
A tak poza tym, ostatnio wspominam sobie serie W.I.T.C.H i zaczęłam czytać komiksy od początku – mam z tego niezłą frajdę, miło jest sobie przypomnieć ukochane postaci z dzieciństwa/nastoletnich czasów. 🙂
:D! Ja już chyba nie mam Witchów, ale też bym sobie poczytała 🙂
Pingwiny i Wodogrzmoty lecą i u nas. Mając dwójkę dzieci nie można ich nie oglądać 😀
Wowowowow! „Wodogrzmoty” – co za nazwa! Właśnie szukałam serialu i nie spodziewałam się, że wybiorę animowany! Extra! Bomba! Brawo za te cytaty! Czy Ty je kolekcjonujesz w jakimś zeszycie?
Aaaaa! Przepadłam! Dzięki za polecenie! MABEL jest bombowa 🙂
Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało! :))) Dużo dobrych odcinków przed Tobą!
Co do cytatów, to te z Pingwinów zapisywałam sobie w Evernocie przy oglądaniu, sporo można też znaleźć w sieci na stronach typu „wiki”. Z Wodogrzmotów pamiętałam, bo oglądałam niedawno 🙂 No i sporo jest też na różnych gifach albo Pintereście <3
Też uwielbiam Mabel!
Pingwiny z Madagaskaru są najlepsze 😉
„Na jaja mojej matki!” 😀
Pingwiny z Madagaskaru wymiatają 😀
Owszem! 😀
Ja oglądam z córką:) U nas królują stare bajki- Krecik, Reksio, Bolek i Lolek. Z nowych Masza i Niedźwiedź, Transformersy ( to bardziej matka ogląda niż dziecko) 🙂
Ostatni serial animowany oglądałam rok/2 lata temu, teraz jestem przekonana raczej do pełnometrażówek. Główną czynnikiem wpływającym na to, że się do nich zniechęciłam są niskobudżetowe produkcje. Nie oszukujmy się – większość animowanych seriali jest słaba i w porównaniu o wiele lepiej wypadają animacje, które trafiają do kin (chyba wiadomo dlaczego).
Kiedyś oglądałam Pingwiny, a będąc całkiem mała Kim, ale podrosłam i teraz interesuje mnie – może nie poważniejsze – ale kino przeznaczone dla starszych odbiorców.
Pozdrawiam
Też lubię pełnometrażówki 🙂 Co do seriali, wiadomo, że jakość animacji jest dużo gorsza niż w tych pierwszych, ale nie dla animacji oglądamy te 10-20 minutowe odcinki. A jeśli chodzi o fabułę/humor, to według mnie nie ustępują one tym pełnometrażowym.